Rozdział 01
-Ej!Wyłaź,bo jestem już spóźniona!-krzyczałam tak głośno,że przyjaciółka słyszała mnie z dołu
-Już!Chwileczkę!-zawołał,a ja zeszłam na dół.Wzięłam tylko jednego naleśnika z talerza koleżanki i znowu szybko wbiegłam na górę.Weszłam pędem do łazienki,by się przygotować nie tylko fizycznie,ale i psychicznie.
Byłam gotowa już po trzydziestu minutach.W ciszy wyszłyśmy z domku.Była śliczna pogoda.Czego ja bym mogła się spodziewać,przecież to lato,lipiec.Jednak tą ciszę musiałam przerwać,bo byłam zbyt ciekawska.
-Kto to był?-zapytałam
-Nowy kolega.-zarumieniła się
-Taa a jak ma na imię? I co się działo kiedy tak smacznie sobie spałam?-zadawałam miliony pytań,no cóz taka już byłam.
-To jest Diego,no przecież wiesz,a jeszcze się pytasz.-ukazała szereg swoich białych ząbków.
-Ooo.Mam nadzieję,że z tego coś więcej będzie.-oznajmiłam z uśmiechem.Jeszcze nigdy się tak nie uśmiechałam często.
-Haha-zaśmiała się i dopowiedziała:Chyba śnisz!-udawała focha
-Nie śmiej się ze mnie,bo chcę dobrze!-przytuliłam ją
-Wiem,wiem,a teraz chodźmy już,bo się spóźnisz i kolejka ci przejdzie.-powiedziała i spacerowałyśmy nadal w ciszy.Nie musiałyśmy nic mówić,bo doskonale się rozumiałyśmy bez żadnych słów.
Droga do mojego lekarza zajęła nam jeszcze jakieś piętnaście minut.Nie powiem bałam się badań i ich wyników.
-Pani Navarro?-zapytał
-Tak,jasne.-odpowiedziałam
-Proszę do gabinetu.-weszłam niechętnie
-Teraz pobierzemy pani krew do badań.-przestraszyłam się
Badania były bardzo męczące.Pobrano mi sporą ilość krwi.Nie lubiłam tego uczucia.Bałam się igieł od dziecka.Nie musiałam długo czekać na wyniki.Minęło jakieś z dwadzieścia minut.Znowu poproszono mnie do środka.
-Mamy już wyniki.-doktor posmutniał
-I jak?-zapytała tym razem Fran
-Nie ukrywam jest gorzej niż ostatnio.Wracają objawy anemii.Wyniki krwi są jednoznaczne.-z oczu poleciało mi kilka łez
-Nie martw się kochana, będzie dobrze.Jestem przy tobie.-przytuliła mnie
-Jeżeli pani się zgodzi to podejmiemy leczenie.-powiedział doktor Marley
-Zgadzam się.-powiedziałam i wyszłam
Postanowiłam się już więcej nie zamartwiać i pójść z Francesscą na spacer, jakiś obiad,a później porobić zdjęcia i na karaoke.Poszłyśmy do naszej ulubionej knajpki ,,London Times" i zamówiłyśmy sobie tosty z szynką i serem-moje najukochańsze danie.Posiłek był na prawdę dobrze przygotowany.
-Proszę.-podał nam danie przystojny kelner
-Dziękuję.-odpowiedziałam
-Ej ty! Widzę jak na niego patrzysz!-zaśmiałam się
-No co?Przystojniaczek.Muszę cię z nim spiknąć.-wybuchnęłam w tym momencie śmiechem
-Przestań!Ani mi się waż!-krzyknęłam,a ludzie się dziwnie na mnie patrzyli
-Hehe czemu nie?-zapytała chytrze
-Bo by nawet na mnie nie spojrzał.-posmutniałam,a on akurat przyszedł po kolejne zamówienie
-Nie smutaj,bo to nie prawda.Chłopak,który na ciebie nie patrzy jest ślepy.-czułam jak moje policzki robią się jak buraki,a moja przyjaciółka zachichotała pod nosem
-Jestem Natalia i dziękuję za te miłe słowa.-uśmiechnęłam się
-Mów mi Maxi.Pięknie się rumienisz.-powiedział,a ja spojrzałam z zabójczym spojrzeniem na Fran
-Dziękuję.
-Nie dziękuj.Może dasz się namówić dzisiaj na karaoke?-zapytał
-Ehem!-chrząkała włoszka
-Przepraszam wy!-uśmiechnął się do Francessci
-Jasne,że mamy ochotę na imprezkę.Właśnie planowałyśmy tam iść.-powiedziała
-To może o 18?-zapytałam
-Spoko.Przyjdźcie tutaj,a tam pójdziemy razem.To nie daleko stąd.-pożegnał się i odszedł od naszego stoliczka,a my poszłyśmy do domu zacząć przygotowania.
Wstydziłam się śpiewać.Uważam,że nie mam talentu do tego.Zdecydowanie został we mnie tylko hip-hop.Miałam nadzieję,że nie będę musiała pokazać się z tej strony.Do domu doszłyśmy tak około godziny czternastej.Cholera mamy cztery godziny na wszelkie przygotowania.Ja nie miałam oczywiście się w co ubrać.Postanowiłam wygrzebać z szafy najładniejszą sukienkę,jaką miałam.Łazienkowe czynności zajęły mi jakąś godzinkę.Nim się obejrzałam była już siedemnasta.Tak długo zajął mi wybór stroju.Włosy pozostawiłam w lokowanym nieładzie-jak to nazywa moja przyjaciółka i twierdzi,że ładnie mi w tym stylu.Zrobiłam lekki make up i założyłam wcześniej przygotowany zestaw.Wszystkie te czynności zajęły nam z dwadzieścia minut i właśnie wychodziłyśmy kiedy zrobiło mi się słabo.
-Spokojnie nic mi nie jest.To przez te badania.-uspokoiłam trochę dziewczynę
-Na pewno?-martwiła się
-Jasne.Zawsze tak mam.-uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi na klucz.
Droga była krótka.Po piętnastu minutach byłyśmy na miejscu pod restauracją.Nagle za nami ukazała się znana mi już sylwetka mężczyzny.
-Cześć.Pięknie wyglądacie.-powiedziała,a my przytuliłyśmy go na przywitanie
-Dziękujemy.-powiedziałyśmy chórkiem
-Gotowe na imprezę?-zapytał
-Tak.-uśmiechnęłam się.
-Co tak stoicie.Idziemy,bo za chwilę się zacznie?-niecierpliwiła się już Fran,a ja chciałam tylko popatrzeć w jego czekoladowe oczy.
_________________________________________________________________
Heej ;) dzisiaj dodaje rozdział numer 1 trochę taki chaotyczny jak myślicie? Na razie tylko z perspektywy Natalii (głównej bohaterki).Dedykuję go wszystkim bez wyjątku,co czytają mojego bloga i życzę miłego dzionka ;** <3
;***
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial ^^
DIESCESCA B))
haha niech w klubie kraoke bedzie Diego ! Xd
Czekam na next :*
~Patiii <3
smutne na początku, a potem już radośnie :D
OdpowiedzUsuńwedług mnie nie chaotyczny hehe
supcio :3
smutne na początku, a potem już radośnie :D
OdpowiedzUsuńwedług mnie nie chaotyczny hehe
supcio :3